logo nadzieja

Stowarzyszenie Opieki nad Zwierzętami Nadzieja na Dom to organizacja pożytku publicznego, która działa na rzecz zwierząt na terenie Sosnowca i miast ościennych. Ukierunkowuje się głównie na pomoc psom i kotom, które wymagają opieki z uwagi na brak własnego domu. Stowarzyszenie prowadzi przytulisko Kocią Chatkę oraz skupia się na działaniach wolontaryjnych w Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt w Sosnowcu, gdzie aktywnie angażuje się program adopcji zwierząt oraz zbiera fundusze na bieżącą działalność Schroniska i jego zaplecze weterynaryjne. „Nadzieja na Dom” prowadzi także akcje o profilu edukacyjnym oraz proekologicznym.

Zapraszamy do lektury wywiadu z Marleną Równiak, pracownikiem oraz członkiem Stowarzyszenia Opieki nad Zwierzętami „Nadzieja na Dom”


MISJA I CEL


Joanna Wójcik: Co stanowiło myśl przewodnią podczas zakładania Stowarzyszenia “Nadzieja na Dom”? Jaki był cel nadrzędny podjęcia działalności w III sektorze?
Nasza działalność rozpoczęła się w 2006 roku. Kilka miłośniczek kotów założyło nieformalną grupę, która pomagała bezdomnym kotom z Sosnowca i miast ościennych. Przytulisko otrzymało nazwę „Hilton” i mieściło się w jednej z osiedlowych piwnic. Jedną z głównychinicjatorek tych działań była Teresa Kosewska, która do dziś aktywnie działa w Stowarzyszeniu, jest aktualnie jednym z członków zarządu. Przytulisko „Hilton” w odpowiedzi na duże potrzeby społeczeństwa szybko rozrosło się do rangi Stowarzyszenia zwykłego. Wciąż przybywało wolontariuszy, jednocześnie coraz więcej było pracy. Członkowie postanowili wynająć większy lokal. Stowarzyszenie zmieniło wtedy nazwę na „Nadzieja na Dom”. Obecna prezes „Nadziei na Dom”, Ewa Wesoły, również od lat pomagała bezdomnym zwierzętom. Teresa i Ewa poznały się w schronisku – tak rozpoczęła się ich współpraca. We wrześniu 2011roku Stowarzyszenie na mocy umowy z Urzędem Miasta Sosnowca rozpoczęło prowadzenie wolontariatu w Miejskim Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt. Działalność Stowarzyszenia nie ograniczała się już tylko do pomocy bezdomnym i wolno żyjącym kotom, ale także bezdomnym psom. Zmieniło się także logo „Nadziei” – kiedyś widniał na nim jedynie wizerunek kota, dołączył do niego wizerunek psa. Kolejnym celem stowarzyszenia było edukowanie dzieci i młodzieży w zakresie postepowania z psami i kotami, praw zwierząt, a także ochrony środowiska. Jedna z naszych wolontariuszek, Dorota Rybacka,już od kilku lat prowadzi w szkołach i przedszkolach akcję edukacyjną „Ręka w Łapę”. Cieszy się ona ogromnym powodzeniem. W 2013 roku odbyło się aż 68 spotkań z dziećmi i młodzieżą. Kolejnymi etapami naszej pracy, jako Stowarzyszenia było nabycie wpisu do KRS, a następnie przekształcenie się w Organizację Pożytku Publicznego, dzięki czemu w 2013 roku udało nam się zebrać pieniądze z 1% podatków, za co serdecznie dziękujemy podatnikom. Dzięki tym funduszom wyremontowaliśmy 5 boksów bytowych dla 30 psów, 15 boksów pojedynczych, 7 boksów szpitalnych, gabinet weterynaryjny, zakupiliśmy USG, lampę bakteriobójczą, stół do operacji, komputer, drukarkę. W tym roku planujemy remont kociarni, gabinetu weterynaryjnego, finansowanie leczenie zwierząt.

Czym cechuje się Państwa organizacja? Gdyby miała Pani dokonać próby Jej spersonalizowania, to jaką osobą byłoby Stowarzyszenie „Nadzieja na Dom”?
Byłaby to osoba kochająca zwierzęta, aktywna, empatyczna, kreatywna, dobrze zorganizowana, dobrze pracująca w zespole.

Wjednym z raportów dotyczących badań kondycji organizacji pozarządowych, jego autorzy klasyfikują je na następująco: „spontanicznicy”, „przedsiębiorstwa NGO”, „hierarchiczni aktywiści”, „demokratyczni zadaniowcy” (Przewłocka J., Adamiak P., Zając A., Raport z badań Życie codzienne organizacji pozarządowych w Polsce,  wyd. Stowarzyszenia Klon/ Jawor, Warszawa 2012). Który typ najbardziej pasuje Pani zdaniem do „Nadziei na Dom”?
Wszystkie te typy mieszają się w zależności od sytuacji. Planowanie i budowanie strategii działania stowarzyszenia zbliża nas do przedsiębiorstwa, kiedy ta strategia jest już znana dzielimy się zadaniami. Zdarzają nam się działania spontaniczne, często wynikające z potrzeby chwili, uczestnictwa w demonstracjach, akcjach, ale na pewno nie jest to styl naszej organizacji. Jeśli mam wybrać jeden typ, to zdecydowanie jesteśmy najbliżej przedsiębiorstwa.


CZŁONKOWIE


Jak dużo wolontariuszy działa w Stowarzyszeniu?
Ta liczba ciąglesię zmienia. Mamy wiele osób, które stale z nami współpracują, ale są też tacy, którzy po pewnym czasie tracą zapał. Obecnie mamy około 170 wolontariuszy,. Aktywnie jednak pracuje kilkadziesiąt osób,które zajmują się zwierzętami w Schronisku oraz kotami w naszym prywatnym przytulisku- Kociej Chatce

Jak wielu członków należy do Stowarzyszenia?
Obecnie mamy około 20 członków.

Jacy wolontariusze działają w Stowarzyszeniu? Proszę przybliżyć nam ich sylwetki
Wolontariusze to osoby od 16 roku życia,górnego limitu nie ma, nasza najstarsza wolontariuszka ma ponad 80 lat.. Są uczniowie, studenci, osoby pracujące, czy też z różnych przyczyn nie pracujące. Nasi wolontariusze dzielą się na grupy i każda z nich zajmuje się czymś innym. Są osoby, które robią zdjęcia, ogłoszenia, jeżdżą na zbiórki, zajmują się organizowaniem wydarzeń, osoby odpowiedzialne za administrację, edukację, oraz te zajmująca się interwencjami. Jeśli chodzi o opiekę nad zwierzętami to nasi wolontariusze dzielą się obowiązkami i ustalają między sobą ich podział. Są to osoby dobrze zorganizowane i ambitne. Część z nich pracuje z psami umieszczonymi w boksach obserwacyjnych, inni z kolei opiekująsię psami w tzw. boksach bytowych. Mamy osoby odpowiedzialne za psy przebywające w szpitaliku, wolontariuszy zajmujących się kotami w schronisku, osoby pracujące charytatywnie w Kociej Chatce, grupę ludzi zajmujących się rasą Husky. W Stowarzyszeniu działają osoby odpowiedzialne za akcje edukacyjne – już wcześniej wspomniana przeze mnie „Ręka w Łapę”. Mamy inspektorów, którzy zajmują się interwencjami oraz osoby pomagające opiekunom kotów wolno żyjących. Tak mogła bym wymieniać i wymieniać. Nasi członkowie i wolontariusze działają na wielu różnych polach, mają ogromne serca i wielki zapał do pracy. Są wspaniali, bez nich niczego byśmy nie osiągnęli.

 

pierwsze

Źródło: własność Stowarzyszenia 

 

Jak Pani wspomniała, wolontariuszami w Stowarzyszeniu mogą być także osoby małoletnie. Jak wielu jest takich chętnych?

Od kilku do kilkunastu osób. Wolontariusze, którzy nie ukończyli 18 rok życia zawierają z nami umowę na wolontariat tylko w przypadku wyrażenia zgody rodziców lubopiekunów prawnych. Jako Stowarzyszenie stawiamy duży nacisk na bezpieczeństwo. Praca ze zwierzętami, w wielu przypadkach bardzo skrzywdzonymi przez człowieka, to ciężka i wymagająca praca. Nigdy nie jest tak, że ludzi niedoświadczeni czy młodzi pracują sami, przydzielany jest opiekun i tylko gdy mamy pewność, że dana osoba jest już przygotowana do pracy z psem czy kotem może działać samodzielnie.

Co oferujecie Państwo swoim członkom?
Nasi wolontariusze i członkowie przede wszystkim spełniają się w tym, co robią, dzięki wolontariatowi w schronisku i Kociej Chatce realizują swoje pasje, robią to co kochają robić, czyli pracują ze zwierzętami.
Stowarzyszenie zapewnia wolontariuszom szereg szkoleń, na których mogą poszerzać swoją wiedzę. To szkolenia prowadzone przez znanych, doświadczonych trenerów.
Ale tak naprawdę wszystko zależy od samych wolontariuszy, praca w grupie szczególnie tak dużej jak nasza, nie jest łatwa. To od każdego z nas zależy czy ta współpraca będzie układała się pomyślnie czy nie.

Jak wiele osób co roku zgłasza się do Państwa z chęcią wolontariatu na rzecz Schroniska?
Trudno odpowiedzieć na to pytanie, w skali roku jest to od kilkunastu do kilkudziesięciu osób, lecz wiele z nich odchodzi. To osoby, które nie zdawały sobie sprawy jak ciężka i wymagająca to praca. Równie wielka jest także satysfakcja i szansa na samodoskonalenie się, ale no to trzeba poczekać.

 

drugie

Źródło: własność Stowarzyszenia 

 

Jakie wymagania należy spełnić aby być wolontariuszem Schroniska pod skrzydłami Państwa Stowarzyszenia?
Wymagamy od wolontariuszy aktywności i zaangażowania, nie tylko w pomoc zwierzętom, ale także zaangażowania w akcje zbiórkowe, promocyjne czy edukacyjne.
Nie jesteśmy w stanie funkcjonować bez środków finansowych. Część pieniędzy z 1% podatku przeznaczamy na remont schroniska. W zeszłym roku wydaliśmy na ten cel prawie 200 tys. zł. Dodatkowo przeznaczyliśmy ponad 80 tys. na ponadstandardowe leczenie i hotele dla zwierząt, które nie radzą sobie w schronisku. Nie udało by nam się to, gdyby nie pozyskane pieniądze, dlatego tak ważne jest zaangażowanie w zbiórki.
Reasumując –wymagamyzaangażowania, kreatywności, empatii, umiejętności pracy w grupie, uczciwości.


DZIAŁALNOŚĆ


Państwa Stowarzyszenie prowadzi wiele akcji na rzecz ochrony praw zwierząt. Proszę opowiedzieć o tych największych.
Ostatnio takie spotkanie odbyło się 25 czerwca 2014 r. na deptaku przed rektoratem Uniwersytetu Śląskiego. Była to konferencja prasowa poświęcona powstaniu na UŚ Laboratorium AnimalStudies, kampanii „Niech Żyją!”, a także problemowi porzucania zwierząt w okresie wakacyjnym.

W założeniach programowych określacie Państwo, iż Waszym celem jest także propagowanie idei ochrony środowiska przyrodniczego. W jaki sposób realizujecie Państwo to zadanie?
Przede wszystkim przyłączamy się do różnych akcji służących temu celowi. Naszym głównym zadaniem jest oczywiście pomoc zwierzętom, ale kwestie związane ze środowiskiem naturalnym również nie są nam obojętne, ponieważ zwierzęta są częścią ekosystemu. Staramy się angażować w akcje edukacyjne skierowane do dzieci i młodzieży, propagujemy akcje nastawionena zmianę wizerunku zwierząt, jako istot stojących niżej od człowieka.

W założeniach programowych określacie Państwo, iż Waszym celem jest przeciwdziałanie pseudohodowlom. Jakie działania podejmujecie Państwo jako Stowarzyszenie aby realizować to zamierzenie? Czy wykryliście Państwo jakąś pseudohodowlę działającą w Sosnowcu?
Samej pseudohowoli jeszcze nie wykryliśmy, ale gdyby taka się pojawiła na pewno będziemy reagować. Prosimy o niezwłoczne zgłaszanie do nas takich spraw. Jeśli natomiast docierają do nas niepokojące sygnały dotyczące złego traktowania, zaniedbywania bądź znęcania się nad zwierzętami to zawsze interweniujemy, niejednokrotnie wraz z policją, bądź strażą miejską. Te interwencje nie kończą się tylko odebraniem psa albo upomnieniem. W 2013 roku 5 spraw trafiło do sądu.

Jak te sprawy się zakończyły?
Niestety, bardzo często sprawy są umarzane. Nawet, jeśli dysponujemy zeznaniami lekarzy i świadków, to często zdarza się, że sprawa nie trafia nawet do sadu, tylko zostaje umorzona już w prokuraturze. Często te sytuacje budzą wiele emocji,np. sprawa studenta stomatologii, oskarżonego o bestialskie mordowanie kotów. Została ona utajniona ze względu na duże poruszenie, jakie wywołuje w społeczeństwie.
Z czego Pani zdaniem wynika ten niski poziom empatii społecznej i małe zaangażowanie w chęć ukarania sprawców? Dlaczego przemoc wobec zwierząt traktowana jest jako coś mniej złego niż przemoc wobec człowieka?
Niestety, jest społeczne przyzwolenie na traktowanie zwierząt jako istot gorszych, podrzędnych człowiekowi i ich cierpienie nie jest równoznaczne cierpieniu człowieka. Szkoda, że wielu ludzi nie chce zrozumieć, że pies czy kot potrafi tęsknić, przywiązywać się czy kochać. Psie czy kocie matki są bardzo troskliwe, nie krzywdzą swoich dzieci, możemy się wiele nauczyć od zwierząt. Rzeczywistość, z jaką często się zderzamy w przypadkach znęcania się nad zwierzętami, jest przerażająca, nie tylko nie widzi się w zwierzętach istot odczuwających ból czy cierpienie, ale człowiek często z rozmysłem takie cierpienie zadaje. Kolejną kwestią jest też niewystarczająca wiedza w zakresie prawnej ochrony zwierząt. Dotyczy to czasami również służb mundurowych. Przykładowo, łańcuch, na którym jest przypięty pies nie może mieć mniej niż 3 metry długości, natomiast często zdarza się, że pies jest na metrowym łańcuchu, a funkcjonariusze czy urzędnicy nie zwracają na to uwagi.Ten przepis albo nie jest im znany, albo wychodzą z założenia, że to tylko pies. Trudno jest mi jednoznacznie stwierdzić, co kieruje tymi ludźmi, ale takie sytuacje się zdarzają i nie raz zdarzało mi się sytuacje być ich świadkiem. Moim zdaniem nasze społeczeństwo musi jeszcze dorosnąć do tego problemu. Znęcanie się nad zwierzętami jest tak samo okrutne i godne potępienia jak znęcanie się nad człowiekiem i powinno być bezwzględnie karane. Często nasi wolontariusze spotykają się z opinią, że powinni zająć się pomocą na rzecz dzieci albo osób chorych, a nie zwierząt. Jest to bardzo smutne, bo nie jest to tylko pies, albo tylko kot. To jest zwierzę, które czuje i cierpi w zupełnie taki sam sposób jak człowiek. Różnica jest między nami taka, że ludzie sami mogą się o siebie zatroszczyć, ale nasi mniejsi bracia już nie. Jesteśmy odpowiedzialnie za to co oswoiliśmy.

Sądzi Pani, że z takim podejściem do zwierząt mamy prawo nazywać się społeczeństwem obywatelskim?
Ciężko powiedzieć, wydaje mi się, że jest to kwestia empatii, głosu serca. Nikt nikomu nie każe opiekować się zwierzęciem, jeśli tego nie chce, ale nikomu nie wolno jest krzywdzić istot słabszych od siebie, które nie potrafią się obronić,są ufne i oddane człowiekowi.

Zgodnie ze statutem Stowarzyszenia możecie Państwo współpracować z instytucjami oświatowo- wychowawczymi samorządowymi w celu upowszechniania w społeczeństwie wiedzy o prawnym statusie zwierząt. Czy prowadzicie Państwo takie działania?
Wspomniana już wcześniej przeze mnie akcja edukacyjna „Ręka w Łapę” prowadzona przez naszą wolontariuszkę Dorotę Rybacką. Dorota jako pomysłodawczyni akcji otrzymała nawet tytuł Wolontariusza Roku na Gali NGO w ubiegłym roku.
Podczas akcji edukacyjnej „Ręka w Łapę” staramy się uwrażliwić najmłodsze pokolenie na los zwierząt, pokazać realia schronisk oraz możliwości pomocy. Uczymy jak w sposób prawidłowy i bezpieczny powinno obchodzić się z psem, a także pokazujemy jak można ciekawie i aktywnie spędzać czas ze swoim pupilem. Dużą atrakcją są nasze psy, które wraz z wolontariuszami uczestniczą w spotkaniach.

Prowadzicie tez Państwo jako Stowarzyszenie Zbiórkę Publiczną na terenie województwa śląskiego związaną z celami na rzecz schroniska w Sosnowcu. Jak dużo środków udało się Państwu uzyskać?
Odzew jest spory. Zbiórki prowadzimy w bibliotekach, dużych centrach handlowych, sklepach zoologicznych i placówkach oświatowych z terenu Sosnowca i miast ościennych. Większość zebranych pieniędzy przeznaczamy na leczenie zwierząt.

W jaki sposób staracie się Państwo upowszechniać wiedzę na temat praw zwierząt?
Staramy się współpracować z mediami, zarówno z prasą jak i z telewizją. Ponadto organizujemy pogadanki w szkołach i przedszkolach. Co roku rozpowszechniamy także setki ulotek i plakatów informujących o prawach zwierząt.

Z jakim konkretnie medium Państwo współpracujecie?
Lokalne telewizje, kanały internetowe czy prasa, należą do nich TVP Katowice, Twoje Zagłębie, Sosnowiczanie Net czy Kanał 99. Cieszymy się zainteresowaniem tych mediów. To bardzo budujące, że nasza działalność nie jest obojętna dla dziennikarzy.

Na czym polega adopcja wirtualna? Czy dużo osób decyduje się na adoptowanie zwierząt?
Dość dużo osób chce adoptować zwierzęta. Jest to także zasługa wolontariuszy, którzy zabiegają o domy dla naszych zwierząt i uczą je obycia z człowiekiem, pracują z nimi i szkolą je. Zwierzęta, które zostały bardzo skrzywdzone wymagają wiele uwagi, dzięki której nabywają powrotnej ufności do człowieka. Proces wychodzenia z traumy trwa niekiedy bardzo długo. Wolontariusze umieszczają ogłoszenia na portalach społecznościowych oraz robią zdjęcia. Jeśli ktoś ma już dużo zwierząt albo z różnych przyczyn nie może ich mieć, a chciałby pomóc, to ma możliwość wyboru określonego psa lub kota i adoptować go wirtualnie. Taka osoba wpłaca co miesiąc określoną kwotę na utrzymanie wybranego zwierzaka i otrzymuje od nas informację zwrotną na jego temat. W adopcji wirtualnej mogą wziąć udział szkoły, przedszkola, firmy i przedsiębiorstwa a także osoby prywatne.

Jak wiele osób rocznie adoptuje zwierzęta?
Bardzo dużo osób, niestety wielu ludzi oddaje zwierzęta do schroniska, czy po prostu je porzuca. Rocznie wyadoptowujemykilkaset psów i kotów, niestety taka sama ilość trafia do schroniska. To bardzo smutne zjawisko.

Na czym polegają prowadzone przez Państwa wizyty poadopcyjne?
Bywa czasem, że nawet sami ludzie nas zapraszają, bo chcą pokazać, w jakich wspaniałych warunkach przebywają zwierzęta. E-mailowo kontaktujemy się po każdej adopcji. Prowadzimy też wizyty przedadopcyjne, zależne od decyzji wolontariusza, czy uzna, że taka wizyta jest konieczna. Jest to sposób kontroli, ponieważ poczuwamy się do odpowiedzialności za każde zwierze, które u nas przebywa, nawet w momencie, gdy opuszcza mury Schroniska. Mimo naszych starań zdarza się, że psy czy koty do nas wracają, tego jednaknie jesteśmy w stanie przewidzieć.

 

trzecie

Żródło: własność Stowarzyszenia

Pies do adopcji

Dexter jest młodym, ok. 2 letnim psem w typie rasy amstaff.
Ten piękny, łagodny olbrzym do schroniska trafił 8 września, najprawdopodobniej właściciel porzucił go przywiązując do ogrodzenia schroniska. Praktycznie od początku swojego pobytu w schronisku był dla nas psem- zagadką.
Przerażony schroniskową rzeczywistością, tym gdzie się znalazł, nie szukał kontaktu z człowiekiem, uciekał przed dotykiem, reagował lękiem na gwałtowne ruchy. Na spacerach biernie podążał za człowiekiem prowadzącym go na smyczy, czujnie obserwując jego ruchy. Podczas oględzin weterynaryjnych zdiagnozowano u niego entropium, czyli chorobę polegająca na wywijaniu się powiek, co powoduje podrażnienie rogówki objawiące się łzawieniem i ropieniem oczu oraz silnym bólem. Dodatkowo Dexter miewa ataki padaczki. Z tego powodu pilnie poszukujemy dla Dextera domu tymczasowego lub stałego aby móc kontynuować dalszą diagnostykę i leczenie go. Domu bez dzieci, ponieważ nie mieliśmy możliwości sprawdzenia go w kontaktach z nimi oraz na pewno domu bez kotow. W stosunku do psów Dexter nie przejawiał zachowań agresywnych.

 

Czy zdarza się, że podczas wizyty podopcyjnych pies bądź kot zostają przymusowo zabrane powrotnie do schroniska?
Taka sytuacja jeszcze nie miała u nas miejsca.

 

kotek do adopcji

Źródło: własność Stowarzyszenia http://www.schronisko.sosnowiec.pl/bigPicture.php?id=5396 

Kot do adopcji

Igorek to duży, piękny biało czarnym kocur o ślicznych złotych oczach. Jest jednym z tych zwierząt które pilnie potrzebują nowego domu. A oto jego historia.
Całe kocie życie Igor spędził u boku właściciela. Niestety właściciel odszedł a najbliższa rodzina nie poczuła się odpowiedzialna za Igora. I w ten oto sposób kocur po 10 latach trafił wprost z ludzkich kola do schroniskowej klatki…
Igor nie potrafi odnaleźć się w schroniskowej rzeczywistości, jest bardzo przestraszony. Kompletnie nie rozumie sytuacji w której się znalazł. To niezwykle smutne jak okrutny i nieodpowiedzialny potrafi być człowiek. Nie wiemy jak długo Igor wytrzyma, z dnia na dzień jest coraz smutniejszy i wycofany.

 

Na czym polega prywatne przytulisko „Kocia Chatka”, które prowadzone jest przez Stowarzyszenie? Są to trzy pomieszczenia, które my, jako Stowarzyszenie wynajmujemy. Tam są zarówno boksy szpitalne, gdzie przebywają chore zwierzęta, jak i pomieszczenie dla kotów w złej kondycji psychicznej. To przytulisko zorganizowane jest tak jak mieszkanie- są fotele, kanapy, drapaki, aneks kuchenny. Są to warunki bardzo zbliżone do domowych. Nasi wolontariusze pełnia tam dwa dyżury, dziennie po kilka godzin, w trakcie których opiekują się kotami, karmią je, sprzątają, ale przede wszystkim starają się poświęcić każdemu z nich czas. Ludzi udzielających się w przytulisku cechuje bardzo duże zaangażowanie, empatia i determinacja. Proszę sobie wyobrazić, że po 8 godzinach pracy, obowiązkach domowych Ci ludzie mają jeszcze siłę i czas żeby zrobić 3 czy 4 godzinny dyżur. To niesamowite osoby., pełne pasji i niezwykle pracowite. W Kociej Chatce nie ma pracowników, od początku do końca przytulisko zarządzane jest przez wolontariuszy i członków stowarzyszenia. Święta, sylwester, weekend, zwykłe dni pracy – dla tych osób nie ma różnicy, mają świadomość, że poza nimi te bezdomne koty nie maja nikogo. Podziwiam ich. Są wspaniali.

A czy psy przebywają tylko w boksach?
Tak, ale są wyprowadzane na spacery i wybiegi. Stowarzyszenie wraz z zarządca schroniska MZUK Sosnowiec remontuje obecnie kolejne wybiegi dla psów. Jednak nic nie jest w stanie zastąpić kontaktu z człowiekiem. Dlatego tak ważna jest praca wolontariuszy w Schronisku. Psy do boksów dobierane są w taki sposób żeby czuły się jak najbardziej komfortowo. Nigdy nie jest tak, że pies zostaje pozostawiony sam sobie. Pracownicy Schroniska obserwują zachowania zwierząt i w razie potrzeby natychmiast interweniują.

Czy wystąpiliście Państwo jako Stowarzyszenie z jakąś inicjatywą w zakresie wydawania przepisów dotyczących praw zwierząt bądź czy współuczestniczycie Państwo w tworzeniu aktów prawnych regulujących te kwestie?
Tak, w Sosnowcu od kilku lat opiniujemy program walki z bezdomnością zwierząt. Z racji tego, że my zajmujemy się tym w praktyce i wdrażamy to w życie jest nam łatwiej wyłapać sprzeczności. Urzędnicy w większości przypadków posiadają wiedze teoretyczną. My znamy problem od zaplecza, uważam, że żeby powstał naprawdę dobry program walki z bezdomnością trzeba korzystać z tej praktycznej wiedzy. W roku 2014 bardzo chcieliśmy pomóc gminie Sławków, niestety tamtejsza władza nie była skora do współpracy. Żałujemy, ponieważ jako organizacja zajmująca się od 9 lat ochroną zwierząt mogliśmy bardzo pomócw pisaniu programu.

Jakie działania podejmujecie Państwo, aby ograniczyć przejawy znęcania się nad zwierzętami?
To jedno z naszych głównych zadań, staramy się przekazywać wiedzą poprzez media, ulotki czy plakaty. Podczas akcji organizowanych w placówkach oświatowych, czy marketach edukujemy społeczeństwo i uwrażliwiamy na los zwierząt – nie tylko tych domowych, ale i dzikich czy wolno żyjących.

Jako Stowarzyszenie prowadzicie Państwo działalność wydawniczą w zakresie książek i periodyków. Co do tej pory udało się Państwu wydać?
Teraz pracujemy nad książka dla dzieci, która będzie opowiadać w obrazkowy sposób o zwierzętach. Do tej pory wydawaliśmy ulotki i plakaty.


DZIŚ I JUTRO


Państwa Stowarzyszenie jest od listopada 2012 roku Organizacja Pożytku Publicznego, więc możecie się Państwo ubiegać o zwrot 1% z podatku. Jak wiele datków otrzymujecie z tego źródła?
Jest to nasze największe źródło dochodów. Za 2012 rok otrzymaliśmy 216 tysięcy, w tym roku było około 275 000. Ten przychód stanowi 80% naszego budżetu. Zbiórki natomiast prowadzimy przez cały rok i stanowią one 20 % naszego budżetu.

W jaki sposób osoby zainteresowane mogą wspomóc działania Stowarzyszenia „Nadzieja na Dom”?
Przede wszystkim poprzez wolontariat, datki, darowizny, promocję naszej działalności wśród znajomych i rodziny. Może być to także pomoc z transportem zwierząt, pomoc prawna i administracyjna.

Jak Pani ocenia obecną kondycję Stowarzyszenia w aspekcie finansowym oraz organizacyjnym? Czy korzystacie Państwo z dotacji miejskich? Jak (jeśli) staracie się o zdobycie sponsorów?
Kondycja finansowa nie jest zła, ale potrzeby znacznie przewyższająkwoty, które udaje nam się zbierać. Dla przykładu, wraz z zarządcą Schroniska planujemy wyremontować w roku 2015 pomieszczenia i wybudować w nich kociarnie z prawdziwego zdarzenia. Obecnie koty znajdują się w czterech starych kontenerach. kosztysa bardzo wysokie i miasto musi przeznaczyć jakieś środki na stare schronisko.
Sponsorów staramy się pozyskiwać przez cały czas, od momentu, gdy powstał „Hilton”, bez ludzi o dobrym sercu, czy jak pani ich nazwała „sponsorów” nie udało by się nam osiągnąć tego co udało nam się zbudować przez te wszystkie lat.

Jakiego wsparcie Państwo oczekujecie najbardziej od Urzędu Miejskiego?
Czy startujecie Państwo w konkursach ofert? W jaki sposób je Państwo przygotowujecie?
Niestety, ilość konkurów ogłaszanych przez Urząd Miasta, które byłby relatywne do zakresu prowadzonej przez nas działalności jest znikoma. Nie możemy startować np. w konkursach poświęconych krzewieniu kultury fizycznej bo to nie mieści w zakresie naszego działania. W tym roku wygraliśmy projekt z zakresu ekologii i ochrony środowiska. Staramy się doradzać w kwestiach związanych z ochroną zwierząt, startujemy z projektami do budżetu obywatelskiego. Te ostatnie jednak nie zakończyły się sukcesem w tym roku. Złożyliśmy propozycję trzech projektów, każdy związany był z rozbudową schroniska. Pierwszy- miasteczko edukacyjne zakładał, że z racji, iż odwiedza nas bardzo dużo szkół i przedszkoli, to nie mamy gdzie zaprosić gości, którzy wchodzą do Schroniska partiami, a nie całymi klasami bądź grupami. Jest to podyktowane względami bezpieczeństwa. Chcieliśmy również stworzyć boksy poglądowe dla dzieci oraz wiatę dla osób czekających. Drugi projekt- ekologiczna oczyszczalnia ścieków, z której korzyść czerpałoby nie tylko schronisko ale także środowisko naturalne. I nasz trzeci projekt- remont boków dla psów oraz zaplecza szpitalnego. Niestety nie udało nam się wygrać a tym samym pozyskać środków na realizację tych projektów. Będziemy próbowali w kolejnych latach.

Jak dużo psów trafia co roku do Schroniska?
Obecnie w schronisku przebywa około 170 psów i około 80 kotów. W Przytulisku Kocia chatka jest pod nasza opieką 30 kociaków. W ubiegłym roku przyjęliśmy około 1000 psów i 800 kotów. W tym roku liczba ta będzie podobna. Na szczęście adopcji jest równie dużo. Podkreślę, że także ogromna zasługa naszych wolontariuszy. Między innymi strona schroniska w Sosnowcu prowadzona jest przez nasze Stowarzyszenie. To tak osoby zainteresowane adopcją mogą oglądać zdjęcia naszych podopiecznych, poznać ich charakter i historię.

Czy zwierzęta chore również mogą liczyć na znalezienie domu?
To zależy z jaka chorobą mamy do czynienia. Psy i koty wydawane sa do adopcji po zakończeniu leczenia, bez objawów chorobowych. Zdarzają się jednak przypadki, gdy pies czy kot wymaga ponadstandardowego leczenia, mówimy tu o złamaniach, czy problemach ze stawami. Wtedy poszukujemy Domów Tymczasowych. Psy w bardzo złym stanie trafiają w miarę możliwości do hoteli dla zwierząt, koty do Kociej Chatki lub szpitali prywatnych. Nasze Stowarzyszenie pokrywa wtedy koszty leczenia i utrzymania tych zwierząt. W skali roku to kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Jak wiele psów jest w jednym boksie?
W tzw. Boksach Obserwacyjnych psy sa pojedynczo. Są to przeważnie duże psy. W boksach bytowych są z zależności od trzech do pięciu psów. Pracownicy schroniska dobierajądo boksów psy pod względem charakterów, nie ma tu mowy o przypadkowości. Wspólnie z MZUK nasze Stowarzyszenie wyremontowało kompleks szpitalny dla psów po zabiegach i operacjach. W każdym boksie, wykafelkowanym i ogrzewanym, może przebywać jeden pies.

Czy do Schroniska trafią częściej zwierzęta bezdomne czy są to zwierzęta przywożone przez właścicieli, którzy dalej nie chcą bądź nie mogą się nimi opiekować?
Wszystkie zwierzęta, które są w schronisku miały kiedyś właścicieli. Przecież ta bezdomność z czegoś się bierze. O ile często występują koty wolno żyjących to dzikie psy zdarzają się bardzo rzadko. Prawie każdy z bezdomniakówmiał kiedyś opiekuna. Co roku apelujemy i prosimy o to, aby sterylizować i kastrować swoje zwierzęta, dbać o nie, być za nie w pełni odpowiedzialnym i niestety co roku jest ta sama sytuacja. Setki zwierząt w schronisku. To przez ludzi istnieją takie miejsca. Gdyby nie ich okrucieństwo, brak empatii i lekkomyślność nie było by bezdomnych zwierząt.

Czy Państwa Stowarzyszenie współpracuje z innymi organizacjami III sektora? Jeśli tak, na czym polega ta współpraca?
Nie prowadzimy stałej współpracy, alezdarzają nam się wspólne interwencje czy konsolidacja działań w zakresie zmian ustawowych czy innych działań a rzecz środowiska prozwierzecego.

Deklarujecie Państwo chęć współpracy z innymi organizacjami i instytucjami zajmującymi się ochroną zwierząt w tym także z organizacjami zagranicznymi. Czy współpracujecie z jakąś konkretną organizacją działającą na rzecz zwierząt?
Współpracowaliśmy z SOS dla zwierząt, For Animals, przyłączamy się do akcji prowadzonych przez Vivę, współpracujemy z Kołem Naukowym Praw Zwierząt Uniwersytetu Śląskiego. Niestety jest bardzo mało organizacji, które zajmują się pomocom bezdomnym zwierzętom w naszym regionie.

Czy współpracujecie z jakimiś instytucjami zagranicznymi?
Nie.

Jakie są Państwa plany na dalszy rozwój inicjatywy? Jak określiłaby Pan planowaną wizje rozwoju Stowarzyszenia?
Od sierpnia działa gabinet weterynaryjny pod naszym szyldem, chcielibyśmy rozwinąć tą działalność, tak aby opieka medyczna w Schronisku była jak najlepsza. W 2011 roku było 50% eutanazji w Schronisku, odkąd nasze Stowarzyszenie pomaga i opłaca ponadstandardowe leczenie i prowadzi gabinet weterynaryjny to eutanazji jest poniżej 10%. Było to możliwe tylko dzięki ciężkiej i wymagającej poświęcenia pracy. Chcemy także ruszyć ze sklepem internetowym, w którym będziemy sprzedawać gadżety. Dochody ze sprzedaży przeznaczalibyśmy na cele statutowe. Staramy się wychodzić naprzeciw oczekiwaniom społecznym. Poszukujemy wciąż ludzi, którzy mogliby się zaangażować w działalność Stowarzyszenia.


III SEKTOR A SPOŁECZEŃSTWO


Jakie są główne przeszkody w podwyższaniu efektywności III sektora w naszym obszarze?
Przede wszystkim jest to brak informacji. Zdarza się, że przychodzą do nas organizacje, które nie wiedzą jak mają rozpocząć swoją działalność i proszą o pomoc. Aktualnie staramy się pomóc dziewczynom z Bielska Białej w założeniu podobnej inicjatywy do naszej. Pomagamy też młodym ludziom, którzy chcą założyć Straż dla zwierząt. Potrzebny jest zdecydowanie lepszy przepływ informacji i lepsza komunikacja. Bardzo często ludzie nie wiedzą nawet do kogo mogą się zgłosić. Moim zdaniem potrzebna jest osoba, która byłaby pośrednikiem między Urzędem Miasta a organizacją, która nadzorowałaby proces komunikacyjny. Dla przykładu podam naszą współpracę z Uniwersytetem Śląskim w Katowicach, zwłaszcza Wydział Prawa i Administracji. Z czystym sumieniem można określić ją jako wzorową. Wynika to przede wszystkim z ogromnych chęci oraz wiedzy jaką posiadają wykładowcy i studenci Uniwersytetu.

Czym jest dla Pani partycypacja w III sektorze?
Partycypacja zawsze jest czymś dobrym. Razem można więcej.

Czy Pani zdaniem świadomość społeczna dotycząca opieki nad zwierzętami wzrasta z roku na rok czy wręcz przeciwnie?
Tak świadomość społeczna wzrasta, to przede wszystkim zasługa mediów, wspaniała robotę wykonuje TVN z reportażami w Uwadze, czy inne stacje telewizyjne pokazujące problem bezdomności zwierząt oraz brak odpowiedzialności czy nawet okrucieństwo ludzi. Stowarzyszenie co roku robi więcej w zakresie edukacji społeczeństwa i za każdym razem wydaje nam się, że nasze działania są nie jeszcze wystarczające. Jeszcze jest dużo do zrobienia i przez organizacje, i przez właścicielizwierząt.

Czy jest wiele niezorganizowanych opiekunów kotów?
W Sosnowcu, tak somo zresztą jak w innych miastach działają opiekunowie kotów wolnożyjących zwani potocznie karmicielami. To bardzo bliski mi temat dlatego korzystając z okazji pragnę przekazać, że kot wolnożyjący jest częścią ekosystemu a człowiek jest mu winien poszanowanie. Tak głosi ustawa o ochronie zwierząt. Koty te to dzikie zwierzęta, nie wolno ich wyłapywać i wywozić. Oczywiście to samo tyczy się ich niehumanitarnego traktowania. Jedyne, co możemy dla nich zrobić to wysterylizować i wykastrować – w ten sposób ograniczymy ich populację. Po zabiegu taki kot musi wrócić w miejsce swojego dotychczasowego bytowania. Niestety pomimo edukacji społeczeństwa ludzie wciąż tego nie rozumieją. Nadzieja na Dom od kilku lat zakupuje budki dla kotów wolno żyjących i przed okresem zimowym rozdaje karmicielom. Koszt jeden takiej budy dochodzi do 500 zł. To porządne, ocieplone budy, pokryte gontem i pomalowane profesjonalnymi środkami chroniącymi drewno. Tylko w ubiegłym roku rozdaliśmy 5 podwójnych bud.

W jaki sposób rozpoznajecie państwo, który kot jest domowy a który wolnożyjący skoro wyglądem się nie różnią?
To bardzo proste. Kot wolno żyjący to dzikie zwierzę. Boi się człowieka i aby go złapać korzystamy z klatek łapek lub profesjonalnych podbieraków. Po wykonaniu zabiegu kastaracji bądź sterylizacji kot jeszcze przez kilka dni zostaje w szpitaliku, wtedy go obserwujemy. Rzadko zdarza się żeby wolno żyjący kot został u nas i był przygotowywany do adopcji. Warto zaznaczyć, że koty są mało odporne na stres. Pod wpływem stresu u kota uaktywniają się koronowirusy, każdy kot jest ich nosicielem (i tu od razu zaznaczam, że człowiek nie może się nimi zarazić) Ten wirus z kolei może wywołać chorobę o nazwie FIP. FIP jest nieuleczalny, zabija po kilku dniach. Widziałam takie koty i proszę mi wierzyć, że ten obraz zostaje w głowie na całe życie. Reasumując, podstawowym czynnikiem odróżniającym kota bezdomnego od wolno żyjącego jest jego pochodzenie. Kot bezdomny był wcześniej zwierzęciem domowym, który był związany z człowiekiem , natomiast kot wolno żyjący przyszedł na świat poza domem choć oczywiście wiele kotów wolnożyjących jest dokarmianych przez ludzi.

Koty wolnozyjace są nieporównywalnie lepiej przystosowane do samodzielnej egzystencji niż koty bezdomne, czyli takie które straciły swoich opiekunów.


 MOTTO ORGANIZACJI


Gdyby miała Pani stworzyć przewodnie motto Stowarzyszenia, to jak ono by brzmiało?
Mogłabym zacytować tu kilka haseł: „Nie kupuj, adoptuj!”, „Otwórzmy domy i serca”, „Schronisko nigdy nie zastąpi domu, ale dzięki ludziom o dobrym sercu może być jego namiastką”.

 

Rozmawiała Joanna Wójcik

 


BOHATER WYWIADU

czwarte

Źródło: własność SCOP

Marlena Równiak- pracownik Stowarzyszenia „Nadzieja na Dom” oraz koci wolontariusz w schronisku od ponad roku, wolontariuszka Kociej Chatki od 5 lat. Z wykształcenia technik bezpieczeństwa i higieny pracy oraz inspektor ochrony przeciwpożarowej. Miłośniczka zwierząt, zapalona „tatromaniaczka.”

PRZYDATNE INFORMACJE DLA KAŻDEGO CHĘTNEGO:
Jak zostać wolontariuszem?
Można wysłać do nas mail wolontariat.nadzieja@gmail.com 
Bądź przyjść do Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Sosnowcu przy ul. Baczyńskiego 11A w każdą sobotę w godzinach od 9.00 do 13.00.
Każda osoba, która chce zostać wolontariuszem podpisuje umowę o wolontariat w Schronisku i ma zapewnione ubezpieczenie. Nowi wolontariusze przechodzą także szkolenia, które są obowiązkowe.

Z kim i jak się skontaktować?
Ewa Wesoły- Prezes Stowarzyszenia, tel. 600 488 114
Marlena Równiak- pracownik i wolontariusz, tel. 600 809 399
Wolontariat w schronisku – Edyta Kwiecień 600 220 882
Kocia Chatka, sprawy kocie – Teresa Kosewska 602 408 901

Adres e-mail:
info.nadzieja@gmail.com 
adopcje adopcje.nadzieja@gmail.com 
wolontariat w schronisku wolontariat.nadzieja@gmail.com 

Strona internetowa:
http://www.nadziejanadom.org/ 
http://www.schronisko.sosnowiec.pl/